La colomba ferita: Prologo
Francesco Provenzale (1623 – 1704), libretto – Giuseppe Castaldo
Boska Miłość:
Za kogo, niegodny stworze, się uważasz,
próbując pozbawić mnie zdobyczy?
Moja strzała trafiła w cel:
ugodziłam Rozalię.
Kupidyn:
Kto zakłócił mój lot?
Kto spalił moje pióra?
Nowa miłość kpi z samej Miłości.
Strzały moje, kto was połamał?
Boska Miłość:
A jednak tu, gdzie stoję,
gdzie płonie i błyska boski ogień,
ośmielasz się, ślepy Łuczniku,
postawić swoją stopę i swoje myśli?
Kupidyn:
Jesteś zbyt gorliwa.
Nie wszystkie me płomienie są lubieżne.
Chciałbym, by na tym dworze
świeciła pochodnia prawdziwego wesela.
Mój ogień nie rzuca cienia, a i tak cię obraża.
Boska Miłość:
Chcesz się mierzyć z Niebem?
Inny ogień gorzeje w piersi Rozalii.
Wierność zaprzysięgła Boskiemu Oblubieńcowi.
Jak więc śmiertelne pragnienie
może mieć Boga za rywala?
Kupidyn:
Skoro twoje strzały są tak potężne,
to co wskórać mogą moje ciosy?
Staną się trofeami twojego męstwa.
Boska Miłość:
Wolno ci próbować: zranić, wystrzelić.
Zobaczysz, zawstydzony,
że gołębie serce jest twarde jak skała.
Kupidyn:
Nawet z kamienia czasem bucha ogień.
Skoro Rozalia jest kobietą,
to jej rygor podda się mej woli:
albo pokocha, albo straci piękno.
Boska Miłość:
Będzie szczęśliwym gościem w świętej pustelni.
Im dalej od swoich, tym bardziej błogim.
Wchodzi Skrucha:
Kto mówi o samotności?
Ja jestem Skrucha,
uznajcie moją wyższość.
Otwieram bramy niebios i zaślubiam dusze Bogu.
Boska Miłość:
Bez mojego płonącego ognia,
wszystkie cnoty słabną,
wszelkie uczucia gasną, a serce stygnie.
Boska Miłość, Kupidyn:
Bez miłości brak im pokarmu.
Skrucha:
Jak śmie ślepy król
stąpać po tym polu cnoty?
Kupidyn:
Dwie przeciwko jednemu chłopcu, o wielka mocy!
Wchodzi Wytrwałość:
A z Wytrwałością trzy.
Co tu robisz, ślepy potworze?
Przeciw dwóm sam Herkules nie miałby siły.
Wszyscy:
Jak Kupidyn może sprostać trzem?
Wytrwałość:
Droga przyjaciółko Skrucho,
wszechogarniająco Boska Miłości,
dziś będziecie opiewać moje męstwo,
a ten pałac ujrzy moje zasługi.
Skrucha, Boska Miłość:
To prawda, nikt nie może zaprzeczyć,
że Wytrwałość jest przystanią śmiertelników,
ale by doprowadzić ich do tej przystani…
Boska Miłość:
Ja stawiam żagle.
Skrucha:
Ja jestem sternikiem.
Boska Miłość, Skrucha, Wytrwałość:
Statkiem jest Rozalia,
a teraz obrała kurs na niebiański brzeg.
Po gwałtownych burzach,
niech odnajdzie radosny spokój.
Boska Miłość:
Ja ją odepchnę od brzegu.
Skrucha:
Ja utrzymam na kursie.
Wytrwałość:
Ja uchronię ją od zagrożeń.
Kupidyn:
Przez słodkie zauroczenie
będę dla tego statku ciężarem.
Skrucha:
Nie ma co przedłużać,
Rozalia już czeka.
Statek jest na morzu i zmierza w naszym kierunku.
Wytrwałość:
Niech wiara będzie banderą…
Skrucha:
Niech nadzieja kotwicą…
Boska Miłość:
A westchnienia łagodną bryzą…
Kupidyn:
Niech strach będzie sztormem,
a męka skałą.
Wszyscy:
Dziś świat zobaczy,
kto najwaleczniejszy, najgorliwszy,
kto najcelniej ugodzi i kto zwycięży.